You are currently viewing Zamieszki cz. II

Zamieszki cz. II

2.

Zadanie wydawało się proste. Wyprowadzić Żyda z karczmy. Przekonać go, by szedł po dobroci lub wywlec siłą. Można było wysłać kogokolwiek. Ponoć jednak starozakonny był bardzo cenny i znał jakieś sztuczki magiczne. Kmicic zabrał więc kilku mołojców, ochotników pozostawionych mu przez Mazepę. To, że pokonał Bohuna na szable wystarczyło by bez szemrania przeszli pod jego komendę.

Gdy dotarli na miejsce, tłum zgromadzony wokół karczmy właśnie zauważył Żyda opuszczającego budynek w towarzystwie zakapturzonej postaci. Nagle ów towarzysz potknął się. Skrywająca go opończa zsunęła się odkrywając kirasjera w czernionej zbroi. Trudna będzie z nim przeprawa – pomyślał Kmicic – może uda się jakoś przekonać zgromadzony motłoch by… Wtem ktoś z tłumu, człowiek z paskudną szramą na twarzy, wskazał nań kordelasem wrzeszcząc:

– Tam patrzcie! Wojska obce na nas wysłali! Na nich bracia!

Gawiedź uzbrojona w pałki, noże, tasaki i kamienie ruszyła na nich. Tłumaczenie, że zaszła tu pomyłka, nie wchodziło w grę. Pozostało uciekać lub walczyć. Litwin nie miał w zwyczaju uciekać.

– Pal! – wywrzeszczał pospiesznie rozkaz. Wprawieni w boju Kozacy zareagowali błyskawicznie oddając strzały i znacznie spowalniając atak.

– Do szabel! Rozgonić mi to tałatajstwo! – reakcja była natychmiastowa. Taki szaleńczy atak w wykonaniu wiarusów był jedynym sposobem, by zniwelować przewagę liczebną przeciwnika. Mieszczanie już szli w rozsypkę.

– Wy dwaj za mną! – zatrzymał dwóch najbliższych mołojców i ruszył w stronę Rabbiego oraz jego tajemniczego towarzysza.


***

Kirasjer wypalił mu z pistoletu prosto w twarz, chybiając o włos. Niejeden po czymś takim padł by na ziemię lub po omacku szukał drogi ucieczki, ale Kmicic już z różnych opałów zdołał wynieść głowę. Strzał był oddany z tak bliska, że ogień z lufy osmalił mu twarz i oślepił go na moment. Nie tracąc zimnej krwi, cofnął się kilka kroków, przecierając oczy ściągniętą w tym celu czapką. Szybko odzyskał wzrok.

Mołojcy zaatakowali sprytnie, zachodząc przeciwnika z dwóch stron. Zbrojny pchnął rapierem jednego z nich, kompletnie ignorując drugiego. Przewaga zasięgu broni i sprawne pchnięcie nie pozostawiły Kozakowi żadnych szans. Drugi z Zaporożców nie marnował czasu. Ciął w pierś i poprawił w głowę. Pierwszy atak wywołał jedynie iskry na pancerzu. Drugi, przeciwnik zapewne odczuł mocniej, ale w tym samym czasie przebił napastnika na wylot swym rapierem. Cofając się nastąpił na zwłoki zabitego pierwszym pchnięciem wroga i na moment stracił równowagę.

Wykorzystując sposobność Kmicic rzucił się na wroga. Nie próbował przebijać solidnej zbroi. Podciął kirasjera, powalając go na ziemię. Przydepnął z impetem dłoń, zmuszając do wypuszczenia broni. Ciął szablą w głowę. Udało mu się jednak tylko zarysować hełm i przeciąć rzemień mocujący. Schylił się więc, następnie zdarł przeciwnikowi hełm, szykując się do zadania decydującego ciosu i… oniemiał… Jak?… skąd tu… Oleńka?… w zbroi? Pod bronią? Ukochana, czy to możliwe? Po tylu latach, wciąż tak młoda?

Kobieta wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczyma. Obojgu zdawało się, że chwila ta trwała bardzo długo. Żadne z nich nie zorientowało się, w jaki sposób pojawiła się wielka, gliniana istota. Golem ruszył na Kmicica. Ten ciął dwukrotnie szablą. Nie przyniosło to jednak żadnego rezultatu. Zaczął się cofać. Potwór był na tyle wolny, że mógł rozeznać się w sytuacji. Mołojcy ponosili straty. Doświadczony żołnierz wiedział, że tej walki nie wygra. Co więcej, był to ostatni moment by wycofać się, zanim wszyscy zostaną wyrżnięci.

Natan ben Mosze podszedł do leżącej na ziemi kobiety.

– Dasz radę iść? – spytał.

– Chyba tak… ale… to ja miałam was uratować – wybąkała oszołomiona.

– Prowadź! – zdołał wykrzyknąć Rabbi nim wybuchnął śmiechem.

Ten post ma jeden komentarz

  1. To, co tutaj tworzysz, to prawdziwa oaza wiedzy i inspiracji! Każde zdanie jest jak drogocenna perła, a całość układa się w fascynujący naszyjnik mądrości. Jedyne, czego mi zabrakło, to nieco bardziej rozbudowane przykłady – byłoby wtedy absolutnie doskonałe!

Dodaj komentarz